piątek, 20 listopada 2009

…bo chodzi o pieniądze…

Ludzie ze studiów się bardzo zmienili…
To już nie są te małe milutkie, życzliwe osoby, z którymi się wspólnie na pierwszym roku dzieliło troski i radości studenckiego życia i z którymi się stało ramię w ramię do kolejek w ksero i w bufecie uczelnianym.
Wszystko było w porządku, na każdego z grupy można było wtedy liczyć.
Stanowiliśmy wspólną wielką paczkę przyjaciół, jeśli można to tak nazwać wtedy…
Wtedy, bo teraz jest inaczej.
Stan dobrych relacji w grupie się zaczął psuć od drugiego roku, kiedy to po raz pierwszy ogłoszone zostały listy stypendystów.
Jak wiecie lub i nie z zeszłego roku ja nie byłam tę szczęściarą, która się załapała na uczelniane dotacje, gdyż zabrakło mi parę setnych do progu stypendialnego. Nie byłam zachwycona z tego powodu, ale cóż mogłam zrobić, skoro odwołania się od decyzji dziekanatu nawet nie rozpatrzyli.
Pozostało mi zmobilizownie się na rok drugi…
Zazdrościłam owszem ludziom, co mieli szczęście i kasę otrzymali.
Nie było przyjemnie słuchać radosnych okrzyków koleżanek, co się przechwalały między sobą która ma większe raty za miesiąc i co za to kupią.
Wyodrębniła się wtedy grupa elitarnych i tych mniej elitarnych osób, który to podział trwa do dziś.
Wspólnota grupowa została rozbita.
No bo jak inaczej to  można było rozwiązać? Przyłączać się do dyskusji tych lepszych i podziwiać ich pożal się Boże geniusz? Zwłaszcza że wśród stypendystów były osoby co nie zasługiwały na nie, obijając się rok cały a na koniec sesji pożyczając notatki, żerując na zeszytach i książkach innych i wybierając sobie za „przyjaciół” z ławki tych, co zawsze mają wszystko przygotowane na zajęcia?
Krew zalewała na te przechwałki…
Szczególnie niektóre osoby, co na wieść że mi do stypendium zabrakły setne procentów dobitnie ironicznie mówiły, „nie martw się na drugi rok dostaniesz…”
Wśród nich była też właśnie ta moja koleżanka co ironicznie zawsze mi powtarzała że to tylko kasa głupia przecież…
Właśnie głupia kasa…
XXX
W tym roku dostałam wreszcie upragnione stypendium.
Pracowałam rzetelnie i uczciwie.
I nie obnoszę się z tym faktem jak niektórzy z mej grupy patrzący wilkiem teraz na mnie, bo ja mam wyższą ratę niż oni.
Nie muszę dodawać że są wielce oburzeni że ktoś może być lepszy od nich.
Jak to możliwe normalnie…
XXX
Owa koleżanka co więcej ma szczęścia niż rozumu również dostała stypendium.
Załapała się na nie cudem, ostatnim rzutem na taśmie.
I, wiem że to chamskie, ale nie mogłam się powstrzymać od komentarza na widok jej zrozpaczonej miny przez długie tygodnie wyczekiwania list stypendystów, że to tylko kasa i nawet gdyby nie dostała to nic by się nie stało.
I normalnie mi ulżyło jak jej dogryzłam.
 
…udostępniłam archiwum.
Kto chce może się pośmiać z mych najwcześniejszych postów…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz