Zaczynam się poważnie zastanawiać co u licha jest ze mną nie tak.
Czy mam w sobie jakieś dziwnie oprogramowanie, które każe mi zakochiwać się w tych najbardziej niedostępnych?
Czy moje serce funkcjonuje na zasadzie, a tego i tak mieć nie będziesz, bo ma Cię w poważaniu, to hajże poczuj dreszcze do niego?
Czy mój mózg nie potrafi pojąć, że przeznaczenie i zauroczenie i nieśmiałe budowanie relacji krok po kroku to tylko w bajkach?
Ano dobrze się domyślacie.
Znowu emocjonalnie dostałam po dupie.
I to do szpiku kości, do głębi trzewi, do sedna myśli.
Nie ma nic i nie było.
I nie będzie.
Podobno nie ma sensu nawet próbować.
A wszystko to, co ewentualnie by mogło być, sobie zwizualizowałam/wymyśliłam/dopowiedziałam.
Tak więc po ponad pół roku egzystencji w wizji artystycznej o miłości, przeznaczeniu i Wielkim Zauroczeniu, dostałam zimny prysznic, kawę na ławę, kropkę nad i.
O moja głupia naiwności...
XXX
Tym oto sposobem przestałam wierzyć w miłość.
Wracam do dawnej, wyrachowanej siebie, która nawiązuje relacje związkowe z kimś, kogo po prostu lubi.
Nie ma miejsca na sentymenty.
Jako, że mnie nie bardzo interesują kosmetyki pozwoliłem sobie skomentować to miejsce, chociaż w tej chwili niezbyt wesołe. ja jestem w podobnym stanie już od lat, więc tego tobie nie życzę. Powodzenia, by okres ten trwał jak najkrócej.
OdpowiedzUsuńNie przestawaj wierzyć w miłość. Ona jest. Tylko facet zniknął. Trzymaj się.
OdpowiedzUsuńJa jak najbardziej jestem dostępny. Może spróbujesz? xD 😜
OdpowiedzUsuńCzęsto tak jest, że miłość nie zawiera fajerwerków, jak to się nam wmawia przez cały okres dorastania.