wtorek, 2 sierpnia 2016

Twoja mamusia to zdzira, czyli o pewnej kochającej się rodzince…

Nie jestem z natury wścibska.
Nie podsłuchuję bowiem nikogo specjalnie.
Nie posiadam też jakiegoś super wzmacniacza dźwięku czy telepatycznego czytnika myśli, aby słuchać najnowszych ploteczek dookoła.
To ludzie sami, poprzez swoje głośne zachowanie, opowiadają mimochodem historie, jakie raczej woleliby zachować dla siebie.
Ot przykład z dnia dzisiejszego. Jak co rano idę sobie jedną z głównych ulic mego miasta w kierunku pracy. Relaksuję się jak mogę tym moim małym spacerkiem przed rozpoczęciem korporacyjnych obowiązków. Warunki zewnętrze sprzyjają miłej przechadzce: przyjemna pogoda, lekki wietrzyk, słoneczko, i cichy szum rozmów mijających mnie ludzi.
Ten idyliczny iście moment zakłóca nagle dwoje donośnych głosów w tle.
Jaki krzyk, jakiś płacz, jakaś kłótnia.
Słowa: zdzira, dziwka, puszczalska, padają jedno za drugim…
Dyskretnie przerywam swoją wędrówkę i zerkam mimochodem za siebie.
W moim kierunku podąża bardzo szybko, biegiem wręcz, pewna gestykulująca zawzięcie i krzycząca na siebie para z dzieckiem.
Kobieta (farbowane blond włosy niepierwszej świeżości, różowe dresy, długie paznokcie i mocny makijaż) i mężczyzna (dres wyjściowy, włosy na żel, kolczyki na twarzy, tatuaże), na oko w okolicach 20 roku życia, przekrzykują jedno drugiego, popychając siebie – i innych ludzi przy okazji – i przepychając się po całej szerokości ulicy.
Ich córka (blondyneczka z loczkami, z jakieś 4 latka, różowa sukieneczka, słodka minka) ciągnięta za rękę przez ojca, najwyraźniej nie nadąża za rodzicami. Małe nóżki nie dorównują wielkim krokom dorosłym…
Ojciec dziecka, widząc, że córka ociąga się, przerywa bujną konwersacje z jej matką, zwracając się do dziecka słowami:
– Zasuwaj skarbie szybciej, bo nie chcesz chyba, żeby Twoja mamusia zdzira poleciała się zaraz poskarżyć swemu kochankowi alfonsowi, jak to jej smutno i ciężko, bo Twój tatuś nie umie dziecka wychować…
Na to jakże dobitne oskarżenie mama dziewczyna splunęła pod nosem, po czym odparła:
- Goń się ćwoku, on ma przynajmniej jaja i pieniądze.
W tym oto momencie przełomowym, owa wesoła rodzina minęła mnie na ulicy i poleciała dalej w swoją stronę, kontynuując burzliwą rozmowę w podobnym, krzykliwym klimacie jak wcześniej.
Nie wiem zatem jak ich historia potoczy się dalej.
Czy zdradzany mężczyzna zostawi kobietę?
Czy rozrywkowa kobieta odejdzie z kochankiem?
Czy mimo wszystko zostaną ze sobą, by wzajemnie oskarżać się dopóki starczy im sił?
Jedno natomiast mogę stwierdzić na pewno: ich dziecko nie będzie miało szczęśliwego dzieciństwa…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz