sobota, 16 listopada 2013

On – stary, ona – młoda…

Wyobraźcie sobie taką sytuację:
Piękne, jesienne popołudnie w parku. Słońce delikatnie przedziera się przez masywne konary drzew, na których pozostało jeszcze sporo liści. Delikatny wiatr igra ze spacerującymi po miejskich, leśnych bezdrożach, otulając ich czasami brązowo-czerwoną chmurą opadłego na ziemię listowia.
Wzdłuż głównej alei parkowej wędruje dwoje ludzi, pchających przez sobą wózek dziecięcy. Ona – drobna młoda blondyneczka, na oko 20 lat. Świeża cera, delikatny makijaż, czarne okulary,  czerwony płaszczyk, miniówka i modne botki. On pcha wózek. To posiwiały mocno szatyn  – grubo po 60-tce, okulary, płaszcz, spodnie garniturowe, skórzane buty.
Para idzie spokojnie, bez pośpiechu. Rozmawiają, doglądają śpiącego dziecka w wózku.  Inni spacerowicze oglądają się za nimi z uśmiechem.
Ot sielanka rodzinka.
Wypisz wymaluj: ojciec i córka…
Wtem spokojną wędrówkę pary przerywa nagłe pojawienie się pewnej starszej kobieciny. Nieproszona przez nikogo, podchodzi szybko do blondyneczki i szatyna, spoziera łakomie do wózka, i z ukontentowaniem mówi:
-To się panu wnuczka udała!
Słowa te, niewinne, niczym grom o ścianę zakłócają miła atmosferę. Blondyneczka rumieni się i opuszcza głowę.
Szatyn natomiast robi się wręcz buraczkowy na twarzy i szybko zaczynać łapać powietrze.
-To moja córka, nie wnuczka!
Babina przestaje być miła. Jej oczy się otwierają szeroko, twarz przybiera złośliwy wyraz. Odskakuje czym prędzej od wózka.
-Tfu! Zboczeniec! Zachciało mu się miodu na starość! -  mówi na głos, po czym spluwa symbolicznie pod nogi mężczyzny i oddala się.
Powyższe wystąpienie babiny, prowokuje innych przechodniów do złośliwych komentarzy.
- Haha patrzcie, dziadek stary ale jary!
- Pewnie ją wziął siłą!
- Biedna mała…
Słowa – jak kamienie – ranią parę z dzieckiem. Widać łzy w oczach blondyneczki. Szatyn z ogniem w oczach próbuje coś powiedzieć, jednakże po chwili poddaje się. Otacza swą towarzyszkę ramieniem, rzuca ostatnie gniewne spojrzenie na zebranych nieopodal gapiów, po czym zawraca wózek. Para prawie w biegu, opuszcza nieprzyjazny teren parkowej alei…
Mimo oddalenia się tych dwojga, negatywne emocje i oburzenie spacerowiczów nie nikną. Kilka osób nadal stoi na miejscu zdarzenia i zajadle wymienia się uwagami odnośnie zaistniałej sytuacji.
XXX
A Wy co byście zrobili? Czy widzicie siebie w grupie tych gapiów?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz