sobota, 20 listopada 2010

11. ciężko

Czas upływa, a sercu wcale lżej nie jest.
Wspomnienia związane z M2 ciągle powracają jak bumerang i ranią.
Bardzo.
Na dobrą sprawę P. nie działa jak oczekiwane lekarstwo…
Owszem jest miło i sympatycznie ale bez porywów.
Bez emocji.
Na sucho.
By zapomnieć…
XXX
Najgorsze jest przechodzenie koło „naszych” miejsc.
Ot chociażby głupi przystanek autobusowy, na który M2 mnie odprowadzał i czekał ze mną…
Tudzież mijanie kina, gdzie to wybraliśmy się na jakąś kreskówkę i mieliśmy niezły ubaw, będąc jedynymi dorosłymi widzami w sali projekcyjnej.
Znajomy pub także wywołuje wspomnienia. Tu była nasza pierwsza randka, tu się spotykaliśmy ze znajomymi, tu mnie po raz pierwszy wziął za rękę.
Park, centrum handlowe, pewna ulica główna mego miasta…
Wszystko mi się kojarzy z nim.
XXX
Łudzę się, że to zły sen.
Że to wszystko śni mi się i raptem się obudzę szczęśliwa znowu, tak jak wtedy, gdy wiedziałam, że M2 gdzieś tam myślami jest ze mną i tak jak on w moich myślach gościł.
Powiecie że czas ukoi serce, że przyniesie zapomnienie. Szczerze powiedziawszy naprawdę już nie pamiętam, żeby mi tak na kimś zależało jak na M2.
Mimo jego wyskoków wszystkich, mimo tego że mnie tak potraktował okrutnie znajdując sobie 16-pannę na moje miejsce, że zniszczył z błahego powodu to co było piękne, że w stosunku do swych znajomych zrobił ze mnie jakiegoś natręta co to podobno do niego ciągle wypisuje, nie potrafię zapomnieć.
Próbowałam.
Jest ciągle tak samo…
PS. Przepraszam że was nie odwiedzam tyle czasu…
Zbiorę siły i powrócę… jak dawniej…
Jako ta co była na szczycie…
Mam nadzieję przynajmniej że tak będzie znowu.
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz