czwartek, 23 grudnia 2010

12. tak jakoś

Co u mnie?
Dobre pytanie.
Nic się nie zmienia w pewnych sprawach…
Mimo najszczerszych chęci nie zapominam M2.
Śledzę jego opisy na gg (tak tak miałam usunąć jego numer…), wpisy na „fejsbuku” (tak tak miałam go zablokować i usunąć go ze znajomych…), komentarze do różnych „śłitaśnych” małolat (tak tak przecie mnie to NIC obchodzić miało…)
A potem nadchodzą mnie melancholijnie przemyślenia że jestem głupia jak stary kamasz i zakręca mi się łezka w oczodole, niewątpliwie narażając mnie tym samym na przedwczesne zmarszczki mimiczne.
Koleżanki uważają że mi odbiło/odbija dogłębnie, gdyż taki stan nie jest normalny (haha odkrycie Ameryki?) i winni mnie umieścić w jakimś zakładzie, gdzie dominującym panaceum na wszelakie dolegliwości emocjonalne byłoby przede wszystkim pranie mózgownicy.
XXX
Najśmieszniejsze jest to że gram.
Przed samą sobą i w tłumie.
Życie moje teatrem się stało…
Przedstawieniem że wszystko jest w porządku i nic się nie stało.
I że nic już nie pamiętam…
 
Blog woła do mnie „Kario wróć!”.
Nie mogę odpowiedzieć jednakże na ten zew.
Nie teraz…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz