czwartek, 17 sierpnia 2006

…stand by myself…

Dzisiaj pewnie znowu jadę na działkę, w poszukiwaniu tym razem weny do napisania tych prac…
Apropo rodzinki- zostałam brutalnie obudzona o godzinie 6.30 telefonem od dziadka, który postanowił poinformowac mnie o świetnej nowinie- znalazł w lesie mnóstwo grzybów i twierdzi, że inni grzybiarze mogą się schowac przy nim…
poza tym dowiedziałam się, że  wypompował całą wodę ze studni, więc nasz kochany sąsiad nie ma czym podlewac. Apropo sąsiada- to ten sam, co kiedyś polewał mojego dziadka wodą ze studni. Teraz zmienił taktykę- przy samej siatce postanił 5 butli z propanem butanem…nie twierdzę, że są one jedynie dla ozdoby…
zapomniałam dodac, że tata postanowił brac udział w konkursie fotograficznym organizowanym prze Toye bodajże. Sfotografował pewien zwiszający sandał w pociągu (jak wracaliśmy  z Częstochowy ) ,który powiesili zmęczeni pielgrzymi by się wywietrzył.
minusem było tylko to, że ten sandał dyndał obok nas, ale byliśmy kulturalni i wyrozumiali i nic nie rzekliśmy;p
            
…zdjęcie jest super (sandał oczywiście), może mi się uda je zamieścic..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz