Nie będę Cię widzieć przez mniej więcej trzy tygodnie.
Ot błahe 21 dni.
Kilkaset godzin.
Kilka milionów sekund.
Nieskończenie wiele niespokojnych uderzeń serca…
Kilkaset godzin.
Kilka milionów sekund.
Nieskończenie wiele niespokojnych uderzeń serca…
Najpierw Twoja nieobecność, teraz moja.
Złośliwy zbieg okoliczności, który teraz pustką dzwoni mi w uszach.
Czegoś mi brak.
Nie wiem czy tęskno mi do tych piwnych spojrzeń, czy do emocjonalnej gestykulacji, czy do mimowolnego dotyku.
Czy do samemu głosu Twego po prostu…
Nie wiem czy tęskno mi do tych piwnych spojrzeń, czy do emocjonalnej gestykulacji, czy do mimowolnego dotyku.
Czy do samemu głosu Twego po prostu…
Smęcę się w sobie i dumam w głębi siebie.
I czekam.
W sumie nie wiem na co.
W sumie nie wiem na co.
Na znak?
Na oświecenie?
Na pewność?
Na oświecenie?
Na pewność?
Obijając się tak od jednej ściany myśli do drugiej, gapię się bezmyślnie.
Raz „zerk” na telefon, raz na portal społecznościowy.
Raz „zerk” na telefon, raz na portal społecznościowy.
Napisać, nie napisać?
Wypada, nie wypada?
Wypada, nie wypada?
XXX
Za daleko to zaszło i zakorzeniło się we mnie.
Za bardzo się zaangażowałam.
Za bardzo się zaangażowałam.
A tak naprawdę dalej nic nie wiem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz