piątek, 20 lutego 2015

Karuzela…

Mógłbyś być moim młodszym bratem czy równie dobrze psotnym kuzynem, synem ciotki i wuja.
Moglibyśmy się razem bawić na imprezach rodzinnych, grać w berka, chowanego i spędzać ze sobą czas.
Ot po prostu, normalnie, zwyczajnie, jak brat ze starszą siostrą…
Ale traf chciał inaczej.
Przybyłeś znienacka, pojawiłeś się tak nagle i od razu, od pierwszego wejrzenia, kiedy tylko wypowiedziałeś imię swe, wywróciłeś mi życie emocjonalne do góry nogami.
Namieszałeś mi w głowie.
Rozwaliłeś zamknięte na trzy spusty sejfy prowadzące głęboko w dal aż do otchłani serca.
Teraz na Twój widok, nawet przelotny, robi mi się gorąco, czuję dziwną słabość. Ręce i nogi zaczynają drżeć mimowolnie, a na twarz wypływa zdradliwy rumieniec…
Jakie to paradoksalne.
Od pierwszego wejrzenia tak się dać omamić?
Przecież nic o Tobie nie wiem.
Cóż znaczy kilka słów zamienianych na szybko dwa razy w tygodniu, kiedy spieszysz się na zajęcia?
Jakim sposobem tych parę momentów rozmowy zadecydowało o tym, że lgnę do Ciebie jak osa kuszona słodkim nektarem?
Staram się panować nad sobą, ogarniać te niewyjaśnione porywy gorąca i wzruszenie, ale nie potrafię, nie mogę.
Śnisz mi się po nocach, widzę Ciebie w wizjach naszych wspólnych rozmów i bytowania jako para ramię w ramię…
Czyżby to były znaki?
Czyżbym miała walczyć o to?
Zrobić ten pierwszy krok?
To nie jest problem.
Wiele razy czyniłam przecie podobnie…
Najtrudniej jednakże przekonać samą siebie, że te 5 lat różnicy wiekowej jest tylko nieistotną i nikomu nie potrzebną informacją w urzędach do wiadomości podawaną…
XXX
Na karuzeli jestem.
Raz wznoszę się w nadziei, raz opadam podobnie na doł…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz