wtorek, 4 stycznia 2022

Wielka Nowina!

 Zacznę od tego, że długo wstrzymywałam się z napisaniem tego postu, chcąc być w 100% pewną, że wszystko jest ok i tzw. newralgiczny okres już minął.

Nie macie pojęcia, ile czekaliśmy z mężem na ową radosną nowiną, gdy to ponad już rok temu, odstawiłam tabletki hormonalne: Klik! i Klik! i zaczęliśmy starania o powiększenie naszej familii.

Czas ku temu był już najwyższy, bo w lipcu tego roku skończyłam 33 lata i młodsza już nie będę... Czułam też w sobie, tak jakby w podświadomości, że to jest właśnie ten moment, że trzeba działać, że im szybciej, tym lepiej.

Moje kuzynki już dawno potomstwo mają - zaszły w ciążę praktycznie zaraz to ślubie - i to wcale nie pojedyncze, a u mnie jakoś takoś od ślubu nic się w tej kwestii nie działo.

Na całe szczęście dokładnie po roku czasu od starań, gdy to zaczął spóźniać mi się okres i kompletnie zmieniły mi się smaki - przestały mi bowiem smakować słodycze i ukochane, ciemne piwo - okazało się, że tym razem się udało i test ciążowy oraz następująca po nim wizyta u lekarza potwierdziły, że nasza Mała Fasolka się zadomowiła. 

Na razie jeszcze za wcześnie mówić o płci, nie wiem też czy chcę taką informacją od razu się tu dzielić, czy poczekać jeszcze trochę. Będę na pewno relacjonowała swoje samopoczucie i ciekawe zachcianki smakowe, bo to temat jak rzeka.

Mam też teraz dużo czasu dla siebie, gdyż od grudnia przeszłam na L4 i mogę spokojnie odpoczywać i rosnąc w siłę (czyt. wszerz).

Także moi mili, meldujemy się w dwupaku!

Czy są tu jakieś przyszłe mamy?

1 komentarz:

  1. Przychodzę z rewizytą :) Mamą przyszłą nie jestem i na pewno już nie będę, ale gorąco gratuluję Małej Fasolki i trzymam kciuki. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń