Jeszcze kilka lat temu, sklepy z używaną odzieżą kojarzyły się nam raczej z biedakami i żulami z ulicy, których nie stać było na modny ciuch z pierwszej ręki.
Dziś na szczęście, powyższe przekonanie zmieniło się o 180 stopni i obecnie największe sławy szafiarskie i modowe, preferują buszowanie po lumpeksach aniżeli po galeriach handlowych.
Dziś na szczęście, powyższe przekonanie zmieniło się o 180 stopni i obecnie największe sławy szafiarskie i modowe, preferują buszowanie po lumpeksach aniżeli po galeriach handlowych.
I ja również to wolę.
Moja miłość do lumpeksów zrodziła się jakoś w czasach studenckich, kiedy to z kasą było ciężko, a ubrać się jakoś trzeba było. Z początku wzdychałam na lepiej ubrane koleżanki czy ziomalki, chwalące się nowymi łupami ze świeżutkiej dostawy z secondhandu. Myślałam, że nic nie uda mi się wyszukać fajnego, co by nadawało się do noszenia. Jednakże któregoś dnia pewna koleżanka stwierdziła, żebym przekonała się na własnej skórze jakie to fajne i wciągające jest, po czym wzięła mnie ze sobą na łowy szmateksowe. I gdy następnie wróciłam z owych łowów bogatsza w markowe spodnie marki Zara i bluzkę z H i M za połowę ceny, byłam w siódmym niebie szczęścia zakupowego. Tak oto mniej więcej ogarnął mnie – trwający nadal – lumpeksowy szał.
Moja miłość do lumpeksów zrodziła się jakoś w czasach studenckich, kiedy to z kasą było ciężko, a ubrać się jakoś trzeba było. Z początku wzdychałam na lepiej ubrane koleżanki czy ziomalki, chwalące się nowymi łupami ze świeżutkiej dostawy z secondhandu. Myślałam, że nic nie uda mi się wyszukać fajnego, co by nadawało się do noszenia. Jednakże któregoś dnia pewna koleżanka stwierdziła, żebym przekonała się na własnej skórze jakie to fajne i wciągające jest, po czym wzięła mnie ze sobą na łowy szmateksowe. I gdy następnie wróciłam z owych łowów bogatsza w markowe spodnie marki Zara i bluzkę z H i M za połowę ceny, byłam w siódmym niebie szczęścia zakupowego. Tak oto mniej więcej ogarnął mnie – trwający nadal – lumpeksowy szał.
Najpierw buszowałam po lumpeksach w centrum miasta dopiero, które nie były zbyt zasobne w dobrej jakości towar. Na szczęście trafiłam na pewien przytulny sklepik tego typu na moim osiedlu i od tej pory odwiedzam go raz na miesiąc..
Uwielbiam grzebanie w miliardach ton ciuchów i ciuszków w oczekiwaniu na wyłowienie perełek.
Szczególnie chętnie wybieram się do owych sklepów, w dzień dostawy. Nic nie może równać się z emocjami jakie temu towarzyszą! Ta adrenalina podczas grzebania w stosie ubrań, to wzajemne wyrywanie sobie wieszaków, deptanie podnieconych dookoła mnie stada bab. Nie ma jak owa babska wojna w lumpeksie!
Szczególnie chętnie wybieram się do owych sklepów, w dzień dostawy. Nic nie może równać się z emocjami jakie temu towarzyszą! Ta adrenalina podczas grzebania w stosie ubrań, to wzajemne wyrywanie sobie wieszaków, deptanie podnieconych dookoła mnie stada bab. Nie ma jak owa babska wojna w lumpeksie!
Moje rady na zakupy w tego typu sklepach?
Po pierwsze chodźmy w dni dostawy. Wtedy mamy pewność, że ucapimy coś naprawdę fajnego, w dobrym stanie i dobrej jakości.
Po drugie, nie bierzmy miliona pięciuset bluzek czy spodni na raz. Rozważmy uważnie, co nam naprawdę trzeba. Czy potrzebna nam 5 różowa bluzka, czy może raczej lepiej wybrać uroczy, żółty sweterek z bufkami?
Po trzecie, przymierzalnia! Niektórych pewnie może brzydzić mierzenie takich łupów bez prania, ale no cóż, lepiej chyba wiedzieć czy to coś na nas pasuje czy nie. Polecam mierzenie większości rzeczy – typu swetry, kurtki, sukienki – w bluzce na ramiączkach. Dzięki temu nie mamy aż tak wielkiej styczności z niepranym ciuchem.
Po czwarte – pranie! Jak tylko wybierzemy rzeczy jakie się nam podobają, wrzućmy je do prania! Bo chyba nikt nie będzie od razu zakładał i paradował w brudnych łachach.
I wreszcie do piąte – nie kupujmy w lumpeksach rzeczy osobistych typu czapki, bielizna. Wirusów czy bakterii jakie tam osiadły lepiej nie kusić nawet najstaranniejszym praniem…
Po drugie, nie bierzmy miliona pięciuset bluzek czy spodni na raz. Rozważmy uważnie, co nam naprawdę trzeba. Czy potrzebna nam 5 różowa bluzka, czy może raczej lepiej wybrać uroczy, żółty sweterek z bufkami?
Po trzecie, przymierzalnia! Niektórych pewnie może brzydzić mierzenie takich łupów bez prania, ale no cóż, lepiej chyba wiedzieć czy to coś na nas pasuje czy nie. Polecam mierzenie większości rzeczy – typu swetry, kurtki, sukienki – w bluzce na ramiączkach. Dzięki temu nie mamy aż tak wielkiej styczności z niepranym ciuchem.
Po czwarte – pranie! Jak tylko wybierzemy rzeczy jakie się nam podobają, wrzućmy je do prania! Bo chyba nikt nie będzie od razu zakładał i paradował w brudnych łachach.
I wreszcie do piąte – nie kupujmy w lumpeksach rzeczy osobistych typu czapki, bielizna. Wirusów czy bakterii jakie tam osiadły lepiej nie kusić nawet najstaranniejszym praniem…
To co , ruszacie na zakupy do lumpeksu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz