niedziela, 27 stycznia 2013

Panika przedmagisterka – faza pierwsza

Od kilku dni znajduję się w stanie podwyższonego ciśnienia, cholesterolu w nadmiernie pochłanianych śmieciożarciach i energetykach a co za tym idzie ryzyka, że zaraz wybuchnę emocjonalnie i się nie pozbieram.
Mam bowiem ataki paniki.
Paniki czystej, niewytłumaczalnej, ogromniastej i przerażającej mnie.
Domyślacie się o co biega?
Tak, tak, chodzi o magisterkę…A raczej konkretnie mówiąc jej brak.
Powiecie sobie, a magisterka nie zdechły zając, nie zgnije i się napisze przecie. No tak. Napisze się.
Tylko powinna być już napisana rok temu. Się jednak nie napisała, bowiem tak to odkładałam i przekładam, że aż przedłużkę brać musiałam. Do marca
Natomiast do 11 marca muszę tą ową pracę mieć napisaną, wydrukowaną i położoną u pani szanownej promotorki na biurku.
Teraz pojawia się pytanie kluczowe: ile mam napisane?
No cóż, jestem prawie przy końcu… od drugiej strony…
Przed moimi oczami widnieje właśnie otwarty plik wordowski z napisem „magisterka”. W tym pliki są napisane li i jedynie 3 strony, które jeszcze promotorka nawet nie widziała, bo aż wstyd jej takie nic zanieść.
Kalkulacja jest prosta – został miesiąc i trochę.
Przy dobrych spięciach czterech liter jest cień szansy, że uda mi się napisać dzieło życia mego.
Przy złych spięciach czterech liter – kolejna przedłużka…
Ale żeby znowu 400 zł płacić???
O nie.
Spinam dupsko, kupuję 10 litrów be powera, zasiadam przed monitorem z notatkami i walę w klawiaturę!
Zapraszam na mojego bloga kosmetycznego: http://kathyleonia88.blogspot.com

środa, 23 stycznia 2013

Refleksje jednej blogerki marnotrawnej…

Blog Karia18 ma już ponad 6 lat (w tym roku w czerwcu będzie szczęśliwa 7).
Zakładałam go jako 18-letnia dziewczyna, chcąc sprawdzić jak długo wytrzymam pisanie dla większej publiczności niż tylko ja sama. Pisałam o życiu, pierwszych poważnych miłościach, znajomych, sąsiadach, rodzinie.
XXX
Początkowo szło ciężko – mało było widzów i komentujących, nie byłam numerem 1 na top liście blogerów Polski.
Swego rodzaju popularność przyszła dopiero razem z pierwszym poleceniem notki przez Onet. I od tej pory wszystko się zmieniło. Zebrałam pierwsze grono zaufanych czytelników i czytelniczek, komentatorów i komentatorek. I rosłam w siłę, przekonana, że to moje miejsce i mój czas.
Kochałam pisanie, kochałam komentowanie. Bardzo zżyłam się z niektórymi czytelnikami bloga i niektórych z nich widziałam na żywo.
Wszystko opisywałam jasnymi barwami…
XXX
I tak mijały lata, aż przyszedł rok 2010, kiedy to pewne perypetie życiowe, o których nie chciałabym wspominać publicznie, skłoniły mnie do zawieszenia działalności blogerskiej i oderwaniu się od świata Karii18.
Nie chciałam usuwać bloga, bo szkoda mi było tych zapełnionych wirtualnie stronic pełnych uczuć i przemyśleń.
W 2011 roku jednakże zdecydowałam się pisać znowu – po prawie rocznej przerwie od bloga. Publikowałam notki od czasu do czasu, nie regularnie, ot raz na miesiąc, raz na dwa miesiące. Był to czas, kiedy czułam się wyczerpana fizycznie i psychicznie – studia, praca, kontakty międzyludzkie robiły swoje i wolny czas zabierały. Mimo szczerej chęci, ponowne, regularne pisanie nie było możliwe.
Rok – 2012. Pamiętam jak przez mgłę, że post napisałam na początku stycznia. I od tego czasu nastąpiła kolejna cisza w pisaninie aż do stycznia 2013…
Dopiero niecały miesiąc temu, wróciłam znowu jako Karia18. I wtedy, po opublikowaniu pierwszej notki, po takiej przerwie, zdałam sobie sprawę z tego, że za tym tęskniłam, tego mi brakowało przez ten czas nieobecności…
Jednak teraz ten blog się zmienił. Większość czytelników i komentatorów odeszła w siną dal. Nie ma moich ukochanych sióstr blogowych i braci. Zmienili adresy blogów, skasowali, porzucili pisanie…Nie ma już tej blogowej, wielkiej rodziny..
Zresztą ja sama też się zmieniłam. Przez te dwa lata życie dało mi porządny wycisk, wiele przeszłam i przeżyłam; głównie w sferze uczuciowej
Co mogę powiedzieć Wam, tym z czytelników którzy mimo wszystko jeszcze mnie poczytują od czasu do czasu? Chyba tylko jedno…
Przepraszam, że odeszłam…
Teraz wiem, że nie powinnam tego była zrobić nigdy.
XXX
Zapraszam na mojego bloga kosmetycznego: http://kathyleonia88.blogspot.com

sobota, 12 stycznia 2013

Kto za mnie napisze magisterkę?

Mam straszliwego lenia…
Od ponad roku próbuje pisać magisterkę ale idzie mi to jak krew z nosa na Alasce.
Nawet wielki kubek z gorącą czekoladą nie pomaga!
Koleżanki i koledzy się pobronili, a ja
jak tylko pomyślę o magisterce to robi mi się niedobrze i znajduje 100000 wymówek iżby tego nie pisać.
Jedną przedłużkę mam do końca marca…
Choć zdaje mi się coś, że ta przedłużka przedłuży się jeszcze bardziej…
Zresztą na co mi magister?
Bezrobotna mgr filologii polskiej.
Tak, macie rację.
To brzmi dostojnie.