poniedziałek, 26 czerwca 2006

…w poszukiwaniu anglika…

Dzisiaj wybieram się wraz z babsztylem:P szukac intensywnych kursów do nauki angielskiego…wiem, że są wakacje, ale jeśli chcę się dostac na psychologię, to muszę zdawac maturę rozszerzoną z anglika. Mam nadzieję, że sobie poradzę:)
Jak sobie pomyślę, że za rok mnie czeka matura, to się dziwię, że ten czas tak szybko mi zleciał…przecież jeszcze tak niedawni miałam 10 lat, ważyłam 55 kilo i słuchałam Spice Girls;p
Oj te czasy…
Wczoraj, jak byłam wracałam z  kościeła spotkałam kumpla z klasy, ale chyba mnie nie poznał. Dobra, też będę taka kulturalna ;p
   
 …jakiś komentarzyk by mi od razu poprawił humor…

niedziela, 25 czerwca 2006

…na poziomkach…

Wczoraj byłam na działce, i korzystając z okazji wybrałam się do lasu na grzyby. Ale grzyby jak to grzyby w taką suszę coś rosnąc nie chcą. Na szczęście nieopodal była cała polanka poziomek, nazbierałam ( z dziadkową pomocą) prawie cały kilogram pachnących owoców lasu:)
Na działce nie mogło zabraknąc sąsiadów- i ich życzliwego kopcenia przez cały czas na grilu…ale to tylko mały szczegół:)
Z sąsiadami to w ogóle jest osobliwy temat…kiedyś lali na nas wodą ze studni, mieli pretensje, że jabłko z naszej jabłonki spadło na ich teren, rzucali w nas szyszkami…
To może się wydawac dziwne, ale tak było na prawdę. Ciekawe co nowego wymyślą w te wakacje…

   


Wzleć biały koniu ponad stanów stan,
 Prowadź do myśli nigdy nie poznanej.
 Dzięki nadziei- twym kluczu sprzed lat,
 Wypełnisz swoją misję-
będziesz ideałem.
 XXX
 „ Ufam tym piórom, co łkają na bruku,
 Świadomie wyrywam i w bukiet je składam.
 Wybrałam niepokój, godziny bez snu,
 Tron w piedestale Woźnicy oddałam.”
XXX
Więc dalej i szybciej, bo czas ciągle żywy!
 „ Bez tchnienia nicości znowu się wznoszę…”
 Osiągnąć znów możesz cel niemożliwy!
„ Zostawcie mnie tutaj, o jedno was proszę…”
 XXX
„ Nie wrócę do glorii, co blask innym daje,
 Zbyt długa i trudna byłaby to droga.
 Wartość istnienia wśród bólu poznaję,
 Złudzeniami wciąż karmię czarnego konia.”
 XXX
 Bądźcie przeklęte wy ludzkie dusze,
 Co wzgardziliście boskimi planami!
 Wrota wieczności zamknięte na zawsze,
 Nie otworzą się przed ziemskimi jękami.
  
…to mały fragment mojej własnej twórczości, jak się Wam podoba? Proszę o komentarzyki:)… 
 < Ten wiersz napisałam, mając na względzie to, że w każdym człowieku znajduje się pewna częśc duszy, która chce dążyc do doskonałości, byc równą samemu Bogu. My ludzie, rodząc się  wybraliśmy śmiertelne życie, pozbawione idealnych wartości, które zawsze pozostaną dla nas niepoznane. >

piątek, 23 czerwca 2006

…that’s the end of some part off memory…

Nareszcie się dogadałam z przyjaciółką z czego się bardzo cieszę:P
No i już po zakończeniu roku . Najlepszy był występ takich 2 kujonek ( 1 jest w mojej klasie, a druga w równoległej) które dały po prostu „szoł ”, nie wiedząc jedynie co za idiotki robią z siebie;p
Ale przynajmniej widzowie mieli ubaw. Trochę szkoda, że rozstaję się z niektórymi osobami z mojej klasy, mam nadzieję, że wakacje będą na tyle super, że nie będę myślała o szkole.
Jeszcze na dzisiaj przewidziane jest spotkanie klasowe w Camelocie. Jak mi się zechce, to się wybiorę;p 
…”mówią przyjdzie czas, że ta burza ustanie, wtedy wszystko to w końcu minie jak sen,
co jednak będzie gdy tak się nie stanie?…
czy nastanie znów świt, czy nie…”
  
 …chciałabym zapomnieć i nie pamiętać, ale serce nie potrafi…

czwartek, 22 czerwca 2006

...zmęczona, ale szczęśliwa...

Mimo moich negatywnych nastawień impreza było naprawdę extra- z wielką niechęcią wracałam. Było tylko małe „ale”- przyjaciółka znowu miała jakieś wąty. Taaaa- i ja mam zrozumiec o co jej chodzi…aż taka domyślna to nie jestem.
Z mojej 32 osobowej klasy jedynie 3 osoby nie poszły, ale to już ich sprawa- niech żałują:)
Oczywiście jak to ja musiałam sie przewrócic podczas ”pędzącego wężyka”. Nie zauważyłam stopnia na podwyższeniu i się wywaliłam…mam parę siniaków i złamany paznokiec, ale to nie jest tragedia:p
Jak sobie pomyslę, że jutro już koniec szkoły, to aż mi się wierzyc nie chce…ten rok minął mi razem ze wspomnieniami zdarzeń z  dotyczących pewnej osoby, którą pewnie już nigdy nie zobaczę, chociaż mieszka na tym samym osiedlu… Ale to jest bardzo długa historia, nadająca się do telenoweli, a nie do normalnego życia.
I już zawsze pozostanie we mnie żal ,że to przeze mnie nie wyszło…tylko autobus (o tej niezapomnianej numeracji, podwójnie szczęśliwych liczb) pozostanie ten sam…

środa, 21 czerwca 2006

...18-nastka w Undergrandzie...

Prezenty zostały kupione wczoraj, solenizanci się chyba ucieszą:)
Duchota okropna, aż się człowiekowi nie chce gadac, a co dopiero myślec na biologii…na szczęście były tylko 4 godziny więc się przeżyło. Najlepiej w taki gorąc jeździc tramwajami…zapachy piękne.:)
Wczoraj oglądaliśmy film o anoreksji…sama wiem dobrze, co to za choroba, bo chorowałam na nią prawie 4 lata.
A wszystko zaczęło się od wizyky u ortopedy, który stwierdził, że wyglądam jak spaśna świnia. No i zaczęło się- lodówka na kłódkę…
Chudłam bo chciałam, bo mi było dobrze..najniższa waga jaką osiągnęłam to 39 kilo przy wzroście 165.
Pamiętam te swoje drastyczne ćwiczenia-po 500 pompek dzienne, 100 przysiadów, prawie po każdym, najmniejszym posiłku… och, to był koszmar.

wtorek, 20 czerwca 2006

...ale nuda...

Dzisiejszy dzień był naprawdę wkurzający, mam dosyć...
Jeszcze czeka mnie wyprawa po prezent na środową 18. Tak serio, to mi się nie chce. 
Połowa osób remontowała naszą piękną salę od polskiego. 
Reszta się nudziła, albo wymyślała drzewa genealogiczne pewnej naszej koleżanki.
Apropo - jak się nazywał ten listonosz babsztylu? :p

niedziela, 18 czerwca 2006

...na początek...

Hej wszystkim!

 Nazywam się Karia i niech tak zostanie. 
Mam 18 lat, mieszkam w Polsce, gdzieś w centrum. 

A więcej się dowiecie z moich notatek.